Nowy Dwór Mazowiecki

Treść strony

Jak pies z kotem

22.02.2019 r. godz.18.00 "Jak pies z kotem"

Reżyseria:   Janusz Kondratiuk.

Senariusz: Janusz Kondratiuk, Dominik W. Rettinger.

Gość wieczoru: Olgierd Łukaszewicz.

"Jak pies z kotem" to opowieść o skomplikowanej relacji reżysera (Robert Więckiewicz) z bratem Andrzejem (Olgierd Łukaszewicz), twórcą kultowej "Hydrozagadki". Daleka od ideału braterska więź ulega zacieśnieniu, gdy Andrzej zapada na ciężką chorobę. Obaj mężczyźni na przemian okazują sobie czułość i toną we wzajemnych pretensjach. Ważną rolę w życiu bohaterów odgrywają ich partnerki - coraz bardziej zdezorientowana całą sytuacją żona Janusza - Beata (Bożena Stachura) i muza Andrzeja, pogrążona w rozpaczy Iga (Aleksandra Konieczna). Nieporozumienia pomiędzy bohaterami stanowią źródło napięć, ale i pierwszorzędnego humoru.

Autobiografizm zastawia na kino – i sztukę w ogóle – wiele pułapek. Trudno nie ugrzęznąć na mieliznach banałów, wyrzec się, choćby częściowo, jednostronności spojrzenia i uciec od taniego efekciarstwa; szczególnie, gdy tematyka dotyczy kwestii delikatnych, ważnych, duszonych w sobie. Janusz Kondratiuk jednak sprawnie lawiruje między przeszkodami. Jego ostatni film, "Jak pies z kotem", opowiadający o chorobie i śmierci starszego brata, Andrzeja, również cenionego reżysera, to z jednej strony spełnione kino, a z drugiej – dojrzałe świadectwo trudnej, braterskiej miłości.
Kiedy reżyser dowiaduje się, że jego starszy brat jest chory ("Przyjeżdżaj pan, no, źle jest, umiera chyba!"), rodzinne więzy od lat są już rozluźnione. Palce wahają się przy wyborze numeru na domofonie, a w telefonie próżno szukać kontaktu do bratowej, przebywającej na zagranicznym tournée. Rozległy udar niedokrwienny, zniszczona lewa strona mózgu, powrót do emocji pierwotnych: wściekłości, lęku, agresji – słowa lekarzy zapisują się w głowie urywanymi hasłami, których łapczywie poszukuje się później w kryzysowych sytuacjach, kiedy potrzeba usprawiedliwienia, pocieszenia, iskierki nadziei. "To nie charakter, to choroba" – będą jak mantra powtarzać bohaterowie opiekujący się Andrzejem, nawet kiedy już nikt nie będzie w to wierzył.

Kondratiuk opowiada swoją historię z wielką delikatnością i wyczuciem – pomimo korzystania z autobiograficznego materiału (a być może właśnie dzięki czerpaniu z własnych doświadczeń). Przestrzeń ekranu wypełnia kameralną, domową rzeczywistością, przeżytymi emocjami, zapamiętanymi strzępkami dialogów. Codzienność sprawowania opieki nad sparaliżowanym bratem, który jest zakleszczony gdzieś pomiędzy urywkami wspomnień, strzępkami świadomości a doświadczeniem powolnego dogasania, nie jest wygładzana, ale pokazana z całym klaserem trudnych, nieestetycznych doświadczeń, unurzanych w fizjologii, obnażających dla obu stron. "Nigdy nie przeżyłem podobnego upokorzenia!" – wykrzyknie z gniewem Andrzej podczas jednej z pierwszych zmian pieluch – a jego doświadczenie będzie boleśnie uwierać również widza. Jest w tym podejściu niezwykła szczerość, a zarazem dojrzały humanizm, które nadają emocjonalny ton całej produkcji i nie pozwalają o niej łatwo zapomnieć.

Stosunki rodzinne, odmalowywane za pomocą lakonicznych dialogów, wzajemnych docinków, wspólnych wspomnień i zaschniętych urazów, dosłownie manifestują się również w zwierzętach, przemykających korytarzami zamieszkiwanych przez bohaterów domów. Ta żywiołowa dynamika psio-kocich relacji zostaje po mistrzowsku odegrana, nuta po nucie, przez kwartet aktorów, wcielających się w głównych bohaterów – autentyczne postacie, doskonale znane przecież w filmowym świecie. Właściwie trudno osądzić, kto gra tu pierwsze skrzypce, bo kreacje doskonale się uzupełniają: żarliwe oczy i plastyczna, żywiołowa mimika Łukaszewicza, kreującego "tego starszego" z braci-reżyserów, Andrzeja, autora kultowej "Hydrozagadki"; fascynująca kreacja Aleksandry Koniecznej jako Igi Cembrzyńskiej, ukochanej Andrzeja, rozciągnięta między egzaltowanymi perorami i poalkoholową bezradnością; dyskretna, pełna empatii i poświęcenia rola Bożeny Stachury i wreszcie poruszająca, z jednej strony szorstka, a z drugiej precyzyjnie rozczulająca gra Więckiewicza, który otrzymał bezprecedensową szansę odgrywania roli reżysera w jego własnym filmie.

Choć opowieść nie posiada tradycyjnej struktury fabularnej, tylko "toczy się", jak życie, wyboistą ścieżką choroby, to film ogląda się nadzwyczaj gładko właśnie dzięki kreacjom aktorskim najwyższej próby oraz sarkastycznemu, często czarnemu humorowi, który łamie poważny ton opowieści. "Czy Wy się nie brzydzicie? Bo ja strasznie" – powie Andrzej z przekonaniem po pierwszej kąpieli (a podobnych momentów oswajania i odczarowywania śmiertelnej choroby, zarówno zabawnych, jak i gorzkich, będzie w tym filmie jeszcze wiele).  

Historia niebezpiecznie balansuje na granicy banału przy próbach dosłownej wizualizacji urojeń pojawiających się w głowie Andrzeja, a ryzyko to podejmowane jest zupełnie niepotrzebnie. Łukaszewicz swoją wybitną mimiką i oczami kipiącymi od emocji opowiada znacznie więcej niż pokraczny niedźwiedź CGI. Wątpliwości niektórych widzów może również budzić rozliczeniowe potraktowanie rodziny szwagierki, która wykorzystuje jej słabości i uzależnienie; wątek ten nie jest jednak nadmiernie rozbudowany i stanowi integralny element historii.

Kondratiuk poświęca czas momentom pozostającym zwykle za zamkniętymi drzwiami,  dostępnym oczom tylko tych, którzy na własnej skórze doświadczają choroby najbliższych. Kiedy próby uszlachetniania cierpienia stają się już bezcelowe, pozostaje tylko mianownik wspólnych doświadczeń, głęboka wiara w siłę rodziny i chęć godnego towarzyszenia w tym rytuale przejścia, podczas którego nikt z nas nie powinien być sam.

Gość wieczoru Olgierd Łukaszewicz

Absolwent VII Liceum Ogólnokształcącego w Katowicach. W 1968 ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie.
Występował w Teatrze Rozmaitości w Krakowie (1968–1970), a następnie przeniósł się do Warszawy. Związany z warszawskimi teatrami: Dramatycznym (1970–1973), Współczesnym (1973–1974), Powszechnym (1974–1986) i Studio (1986–1997).
W 1988 wyjechał do Wiednia. Na niemieckojęzycznych scenach występował nieprzerwanie osiem lat, m.in. dwa sezony był etatowym aktorem Teatru Miejskiego w Bonn. Po powrocie do kraju został aktorem Teatru Narodowego (1997–2001), a w 2000 wrócił na deski Teatru Współczesnego. Od 2003 jest w zespole Teatru Polskiego.
W 1997 podczas Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd.
Był pomysłodawcą i inicjatorem kilku niecodziennych akcji aktorów warszawskich scen. W Dzień Wszystkich Świętych 1999 przed Teatrem Narodowym odbył się „Namiot Przymierza” będący happeningiem-posłaniem aktorów polskich poświęconym pamięci Żydów oraz w 2000 „Sybir – ostatnie pożegnanie” – hołd złożony zesłańcom. Był inspiratorem „Nocy pielgrzyma” – misterium teatralnego ku czci Juliusza Słowackiego, które odbyło się 29 września 2001 z okazji odsłonięcia pomnika poety na Placu Bankowym w Warszawie.
„Artystą być to rodzaj powołania. Jak istnieje etos inteligenta niosącego kaganek oświaty, tak istnieje etos artysty, który dzieli się z widownią tym, co przeżywa, dzieli się zagadką bytu, miłości, ciekawością innego człowieka. Artystą się bywa. Kiedy uda się dotknąć najistotniejszych problemów, filozoficznego skrótu, jakiegoś wyrazu, przenikającego do kości.”
[1]
W latach 2002–2005 był prezesem Związku Artystów Scen Polskich. W 2005 był członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. 17 stycznia 2011 roku, podczas 40. Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu Delegatów ZASP w Skolimowie, wybrany ponownie prezesem Związku Artystów Scen Polskich[2]. Tę funkcję pełnił do 15 kwietnia 2018, kiedy to na jego miejsce wybrano Pawła Królikowskiego[3].
Dnia 8 grudnia 2017 r. Olgierd Łukaszewicz ustanowił fundację pod nazwą My Obywatele Unii Europejskiej – Fundacja im. Wojciecha B. Jastrzębowskiego[4].
Ma brata bliźniaka – Jerzego, który jest operatorem filmowym i reżyserem. Mąż aktorki Grażyny Marzec.

  • autor: Sylwia Ciuchta
  • 22.02.2019 r. o godz.18.30 zapraszamy do Nowodworskiego...

« wstecz

Kontakt

Urząd Miejski w Nowym Dworze Mazowieckim

ul. Zakroczymska 30 05-100 Nowy Dwór Mazowiecki
Tel. (22) 51-22-000, (22) 51-22-222
Fax (22) 51-22-101
sekretariat@nowydwormaz.pl

Pracuje w następujących godzinach: poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek: od godz. 8.00 do 16.00.

Urząd Stanu Cywilnego w Nowym Dworze Mazowieckim przyjmuje interesantów: w poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki w godz. 8:00-15:00.

Wydział Spraw Obywatelskich w Nowym Dworze Mazowieckim przyjmuje interesantów: w poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki w godz. 8:00-15:00.

[obiekt mapy] Lokalizacja Nowego Dworu Mazowieckiego na mapie

Newsletter